Głównym celem programu Erasmus jest międzynarodowa kooperacja uczelni wyższych, która polega na przyjmowaniu studentów i członków kadry akademickiej z innych krajów. Stypendium pokrywa koszty zakwaterowania, wyżywienia i nauki za granicą, toteż wyjazd na zagraniczną uczelnię jest dostępny również dla mniej zamożnych studentów. Udział w Erasmusie daje przede wszystkim ogromne możliwości rozwoju, zarówno pod względem edukacyjnym i zawodowym, jak i społecznym. Tyle w teorii, a jak wygląda rzeczywistość erasmusowych stypendystów? Poznaj prawdę o programie Erasmus – opinie nie zawsze są hurraoptymistyczne.
Wyjazd na Erasmusa jako przepustka do kariery
Z badań przeprowadzonych przez Komisję Europejską wynika, że studenci biorący udział w stypendium są mniej zagrożeni bezrobociem (mniej więcej o 50%), zyskują bardziej odpowiedzialną pracę i możliwości awansu, częściej zakładają własne firmy i przynajmniej 1/3 z nich otrzymuje ofertę pracy w miejscu erasmusowych praktyk.
Co twierdzą na ten temat sami studenci? Wielu z nich potwierdza, że udział w Erasmusie wywarł realny wpływ na ich ścieżkę zawodową. Pracodawcy zwracają uwagę nie tylko na praktyki zawodowe w zagranicznych firmach oraz znajomość języka innego niż angielski. Dostrzegają także umiejętności organizacyjne, tolerancję i otwartość, mocno rozwinięte zdolności adaptacyjne, zdecydowanie i pewność siebie. Program nie tylko uczy obycia w świecie, ale i rozwija szereg kompetencji miękkich, bardzo pożądanych przez pracodawców.
Niestety nie brakuje również negatywnych komentarzy pod adresem programu Erasmus – opinie niektórych studentów obalają mit o „zapracowanym” stypendyście. Wprawdzie udział w praktykach zagranicznych faktycznie daje większe możliwości na otrzymanie pracy, jednak nie wszystko wygląda tak „różowo” jak w statystykach Komisji Europejskiej.
Ciemna strona programu Erasmus – opinie studentów
Przede wszystkim studenci skarżą się, że stypendium Erasmusa nie wystarcza na pokrycie wszystkich wydatków za granicą, które w zachodniej Europie są znacznie wyższe niż w Polsce. W rezultacie program nie jest dostępny dla wszystkich – w rekrutacji biorą udział głównie zamożniejsi studenci.
Kolejną kwestią jest… hulaszczy tryb życia stypendystów. Przebywając za granicą, z dala od rodziców i władz macierzystej uczelni, czują się niczym „spuszczeni ze smyczy”. Studenci z wymiany często są traktowani ulgowo, dlatego łatwiej godzą naukę z całonocnymi imprezami, używkami czy… przygodnym seksem.
Ponadto niektóre opinie o Erasmusie rozprawiają się z mitem integracji międzynarodowej. Według absolwentów stypendyści z tego samego kraju organizują enklawy na uczelni i nie zamierzają tworzyć zgranego zespołu z autochtonami. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że to wyłącznie od samego studenta zależy, jak wykorzysta rok na Erasmusie – jedni są w stanie przeznaczyć ten czas na zdobywanie wiedzy, kompetencji i kontaktów zawodowych, inni wolą spędzić stypendium na dyskotekach i mało ambitnej rozrywce.